Dzisiejsze popołudnie nie zapowiadało się na szczególnie ciekawe miałam pograbić opadłe liście w ogrodzie. Praca nudna i nieciekawa. Jednak nauczona krótkim, co prawda doświadczeniem wzięłam ze sobą aparat a może coś ciekawego przemknie nad głową. I tak też się stało. Grabiąc kolejną stertę zeschłych liści usłyszałam ptasi głos, który na pewno nie należał do szpaków, których całe gromady przelatywały z drzewa na drzewo. Odgłos pochodził z sąsiedzkiej gruszy. Wzięłam aparat i zaczęłam namierzać śpiewaka. Okazało się, że to grubodziób, który przycupną na jednej z gałęzi. Udało mi się zrobić mu kilka zdjęć zanim odleciał w nieznane.
„Dobra rada nie palcie liści jesienią ,w stercie zeschłych liści może znaleźć legowisko np. jeż”