Jednego czwartkowego dnia,jak ćwiczyłem grę na wiolonczeli [chodzę do szkoły muzycznej] zrobiłem przerwę i otworzyłem okno.Jak wróciłem sikorka siedziała na parapecie.Nie mogła latać bo zaplątała się w żyłkę od wędki.Wziąłem ją na rękę i nawet się nie bała i rozplątałem żyłkę a ona próbowała wylecieć przez szybę.Wtedy przyszedł tata i sikorka przestała latać.To ja otworzyłem okno do końca(bo było tylko uchylone).Była wolna.