W tym roku na podwórku (bardzo, bardzo ubogim w awifaunę, aż do tegorocznej zimy), jak do tej pory zauważyłam, gniazduje para pleszek, para modraszek (na topoli) i najprawdopodobniej na świerku gniazdo ma parka raniuszków.
Pleszki zbudowały sobie gniazdo w niezbyt bezpiecznym miejscu, bo metr nad ziemią, między balkonem a oknem sąsiadów, którzy pod swoimi oknami stawiają samochód. Obserwowałam gniazdo przez 2 ostatnie dni i aż się przestraszyłam, bo nie widziałam, aby którakolwiek z pleszek tam wlatywała, ale na szczęście dziś widziałam rodziców niosących na zmianę pokarm dla piskląt - kamień spadł mi z serca:) Będę obserwować dalej to miejsce, bo trochę boję się o przyszłe podloty.
Z pleszkami wiąże się też pytanie: Czy powiedzieć o gnieździe sąsiadom (nie mam pojęcia czy już zauważyli)? Chodzi mi o to, aby uważali na podloty, parkując samochód.
Gdy się dowiedzą:
1) będą w tą dziurę stale zaglądać i przeszkadzać ptakom;
2) zostawią je w spokoju, jak do tej pory i będą uważać przy parkowaniu samochodu;
3) zniszczą gniazdo (ODPUKAĆ)
Gdy się nie dowiedzą mogą niechcący przejechać maluchy.
Nie chcę też osądzać tych ludzi czy coś w tym stylu, bo praktycznie ich nie znam, dlatego biorę kilka możliwości pod uwagę.
„Zbuduj budkę dla pleszki , to może w przyszłym roku zagnieździ się u ciebie w ogródku , i w tedy nie będziesz musiała się martwić o losy ptaków.”