Do dziś moim ulubionym ptasim głosem był okrzyk pójdźki. Tajemniczy, brzmiący nieco upiornie. Nic dziwnego, że dawnymi czasy ludzie bali się go i brali omen rychłej śmierci. Jako że brzmiał on podobnie do słowa ,,pójdź", dopisywano sobie do niego wierszyk ,,Pójdź w dołek za kościołek".
Dziś usłyszałam nie tyle dziwny ptasi głos, co dźwięk (zaraz wyjaśnię na czym polega różnica), który stworzył pewną konkurencję dla pójdźki. Otóż od strony mokradeł usłyszałam terkocząco - bulgoczące dźwięki. ,,Co to?" zdziwiłam się. A to kaczki tak zabawnie filtrowały wodę. Bulgotanie był słyszalne, ponieważ wszystkie ,,pożywiały się" naraz, gdyby robiły to pojedyńcze sztuki, na pewno nie usłyszałabym go tak wyraźnie.
Tym, co nie słyszeli tego dźwięku polecam wybrać się na jakiś stawek późnym popołudniem. Warto posłuchać tego wcale zabawnego terkotu:)
A jakie są wasze ulubione ptasie odgłosy?