Dzisiaj, pomimo niesprzyjającej pogody (trochę pokropiło), wybrałam się na ptasią wyprawę. Początkowo zapowiadała się ona raczej nieciekawie pod względem ornitologicznym. Wzdłóż drogi (a także na niej) kręciły się najprzeróżniejsze gatunki motyli: modraszków, dukacików, bielinków, a także różnorakich muchówek. Z przydrożnych chaszczy wyskoczył szarak i pomknął do pobliskiego lasku. Skręciłam w ścieżkę biegnącą wzdłuż płotu żwirowni - często rezydowały tam białorzytki. Tym razem słychać było jedynie ich nawoływanie, same się jednak nie pokazały. Pojawiło się za to jeszcze więcej owadów. Zawróciłam i tym razem poszłam przed siebie, koło nowego, nieskończonego jeszcze osiedla. Tuż za placem budowy skręciłam w pobliskie pole. Nad moją głową przeleciały dwa gąsiorki, jednak poza nimi nie było tu żadnych ptaków. Na pieńku za to siedziała jaszczurka, ale na mój widok szybko skryła się w trawie. Ruszyłam dalej. Ptaków - brak. No cóż, zapowiadało się na to, że pod względem ornitologicznym wrócę z niczym (bo obserwacji przeróżnych owadów miałam sporo). Nagle, tuż koło mnie przeleciał duży motyl. Jego skrzydła miały fioletowy połysk i wyglądało na to, że jest to mieniak. Nigdy wcześnie go nie widziałam, postanowiłam więc go sfotografować. Jednak motyl nie zamierzał usiąść, latał jedynie w tę i z powrotem. Wkrótce zniknął mi z oczu. Wtem, niespodziewanie, usłyszałam łopot skrzydeł. Znad lasu wyleciał bocian czarny , a za nim myszołów! Zatoczli koło nad łąką, poczym bocian zniknął za drzewami. Myszołów również tam poleciał, wyglądało jakby go gonił (dużą ofiarę sobie wybrał;). Nie jest to pierwsza obserwacja bociana w tej okolicy. Tata widział go na bagnach na przeciwko domu (opisane są w poprzednim wpisie), a niedawno, przelatywał on ponad naszym ogrodem. Widać podoba mu się ta okolica. Ale cóż, buduje się tu coraz więcej nowych domów, raczej niezbyt dobrze dla tego rzadkiego gatunku... Po krótkiej chwili myszołów zawrócił i krążył nisko nad łąką, jednak najwyraźniej nie zauważył niczego godnego upolowania, bo dość szybko odleciał. Tymczasem ja musiałam już zawracać. Zauważyłam jeszcze kilka takich pospoliciaków jak gąsiorek, cierniówka i grzywacz.

  Z innych informacji: w budce lęgowej zagnieździły się pleszki. Samiec i samica cały czas się tam kręcą, nawet teraz słyszę przez okno ich nawoływanie. O tym, że tam zamieszkały niewątpliwie świadczy też fakt, że gdy znalazłam się w pobliżu, samiec zaczął nerowo latać w koło, głośno krzycząc (typowe zachowanie ptaka niepokojonego przy gnieździe). Oddaliłam się szybko i z bezpiecznej już odległości patrzyłam jak troskliwi rodzice wlatują do budki.

  Już na koniec chciałabym Was zapytać: czy warto zrobić coś w związku z tym bocianem? Czy gdyby okazało się, że lubi np. żerować w tej okolicy, to czy terenowi przysługuje jakaś strefa ochronna? Bo gdyby miał gniazdo, to wiadomo, 500 metrów ochrony, jednak wątpię by tu gniazdował. Proszę o odpowiedź, bo jeśli jest szansa na ochronę tych terenów (jakże cennych ornitologicznie) przed zabudowaniem, to trzeba działać szybko. Z góry dziękuję za odpowiedź.