Zaczeła się odwilż, choć czasem jeszcze prószy śnieg. Są nawet kwiaty i nie chodzi mi o doniczkę krokusów w moim pokoju:), ale o zielone kiełki które widziałam w jednym ogródku. Ptaki rzadko pojawiają się w karmniku, ale we wtorek przeżyłam prawdziwe oblężenie. Karmnik zaatakowało ogromne stado dzwońców i czyży. Zasypana śniegiem karma teraz była odsłonięta i powstała niezwykle obfita stołówka. Po chwili przyleciały grubodzioby. Było ich z 15, może nawet z dwadzieścia! Jeden z nich był całkiem wypłowiały. Podczas gdy jego towarzysze mienili się kolorami, on był jedynie w różnych odcieniach szarości. Ciekawe, czy to choroba, czy raczej wada genetyczna? W wielkim stadzie ptaków oczywiście dochodziło do bójek. Najbardziej zażarcie walczyły grubodzioby. Na chwilę odeszłam od okna. Gdy wróciłam zauważyłam, ze karmnik nagle opustoszał. Nic dziwnego, na jabłonce siedział stale odwiedzający mnie krogulec i spokojnie skubał sobie piórka. Po chwili odleciał i przesiadł się dalej, na kolejne drzewo. Potem znikł mi z oczu.
W nidzielę zamieszczę zdjęcia. Przepraszam za przerwę w dostawach ptasich fotografii, ale ostatnio mam mało czasu. Postaram się to wkrótce nadrobić:)
Takiego "wypłowiałego" grubodzioba obserwowała też pani Kogut. Zobacz tu: http://www.otopjunior.org.pl/pl/galerie/akogut/885