Strona, jak wiele innych, wykorzystuje cookies (tzw. ciasteczka). Jeśli ci to odpowiada, kontynuuj - w przeciwnym przypadku dowiedz się więcej kliknij.
http://www.otopjunior.org.pl
 
<
Poprzedni blog
 
Lista blogów
 
Następny blog
>
 
Moje Ptaszki
 
Poleć znajomemu
Drukuj
Akcja ratunkowa! Na pomoc Alexowi i Amisowi!!!
 
 
~ emis13    |    dodano: 2009-07-03 12:12
Wczoraj zdarzyła się niezwykła akcja.
  Siedzialam wlaśnie przy komputerze, gdy do pokoju wbiegł mój brat.
- Na ziemi leży ptak i jeszcze żyje!- Pobiegłam za nim do ogrodu, nie wyłączając nawet komputera i nie wkładając butów.
  Istotnie pod tują leżało pisklę! Jeszcze ruszało nogą, ale widać było, że umiera.
  Wtedy zauważyłam, że pod tują siedzą jeszcze dwoje piskląt.
Jeszcze żyły, ale widać było, że jeszcze chwila, a podzielą los martwego brata.
   Poprosiłam swojego brata o zawołanie cioci, a sama pobiegłam po pudełko, prosząc jeszcze mojego brata ciotecznego który był przy tym o odganianie od ptaszków much . Znalazłam jakieś pudełko, zostawiłam w nim papiery po butach i wrzucilam parę wacików. Pobiegłam z nim i rękawiczkami do ogrodu. Włożyłam do niego delikatnie pisklęta. Od razu było widac, że trzeba je zawieść do weterynarza. Mogly mieć jakieś urazy. Jednak nikt z obecnych nie mógł ich zawieźć. Znalazłam więc numer weterynarza w internecie i poprosiłam o poradę. Lekarz polecił mi ptasi azyl w Warszawie. Znalazłam ich w internecie oraz zadzwoniłam pod ich
numer alarmowy. Poradzili mi, że jeśli są to, jak przypuszczałam, młode kosy, to należy je karmić białkiem z jajka na twardo, a przed tym dawać wode ze strzykawki. Wysłałam jeszcze na wszelki wypadek zdjęcie piskląt.
  Nie mogłam w domu znależć żadnej strzykawki, więc pobiegłam z bratem ciotecznym do apteki po dziesięć sztuk.
  Ptaki wypiły dwie strzykawki wody i zjadly trochę jajka. O ich życie mogliśmy być spokojni.
  Potem przyjechali rodzice. Najpierw prosili o zaniesienie pisklaków na miejsce, ale potem zgodzili zawieźć pisklęta do azylu.
Jeszcze obejrzeliśmy miejsce znalezienia. Na tui było gniazdo. Pisklaki mogly zostac z niego wyrzucone. W każdym razie trzeba było je zabrać, bo był już wieczór, a w pobliży nie kręciły się żadne ptaki. Maluchy nie przeżyłyby same nocy. 
 W końcy razem z tatą i pisklętami wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Pisklęta spały, ale bałam się, że nie przeżyją podrórzy. 
  W końcu dojechaliśmy. Strażnicy ZOO przejeli je od nas i obiecali, że się nimi zaopiekują i oddadzą panią z azylu.
  Przed chwilą dzwonilam do azylu. Pisklaki przeżyły noc!!! Starszy przeżyje prawie na pewno, młodszego nie są pewni. Mógł się przeziębić, co tylko dowodzi, że pomoc była konieczna. Pisklęta są karmione co dwie godziny i trzymane z innymi pisklętami.
  Trzymajmy kciuki by przetrwały i wyrosły na zdrowe, wolne kosy!
PS: Pisklaki nazywają się: mniejszy Alex, większy Amis. Trzymajmy więc kciuki za Alexsa i Amisa!!!
 
 
Komentarze ( 8 )
 
 
sowa
moderator
 
dodano: 2009-07-03 12:37
Intrygująca opowieść.
Dobrze, że odwiozłaś ptaki do azylu, ale czy rozejrzałaś się przedtem czy w pobliżu nie było rzeczywiście rodziców? Mały podlot (pisklę?) naprawdę wypił strzykawkę wody? To trochę dużo jak na takiego malucha. I nie musisz martwić się o to, że ptaki mogły się przeziębić. Akurat to niebezpieczeństwo im nie grozi.
 
 
Matis
puchacz
punkty: 37312
* * * * * * * *
 
dodano: 2009-07-03 12:49
JA też trzymam kciuki.
 
 
Matis
puchacz
punkty: 37312
* * * * * * * *
 
dodano: 2009-07-03 12:50
też ( błąd )przepraszam
 
 
emis13
bielik
punkty: 27298
* * * * * * *
 
dodano: 2009-07-03 13:07
sowa napisał:
„Intrygująca opowieść. Dobrze, że odwiozłaś ptaki do azylu, ale czy rozejrzałaś się przedtem czy w pobliżu nie było rzeczywiście rodziców? Mały podlot (pisklę?) naprawdę wypił strzykawkę wody? To trochę dużo jak na takiego malucha. I nie musisz martwić się o to, że ptaki mogły się przeziębić. Akurat to niebezpieczeństwo im nie grozi. ”
Maluchy nie wypily jej na raz, ale z przerwami.
 
 
Kawka13
łabędź
punkty: 11701
* * * * * *
 
dodano: 2009-07-03 14:23
Gratuluję odwagi.Nie wszyscy potrafią się tak bohatersko zachować.Moja koleżanka zobaczyła kiedyś jak pisklaki które spadły razem z gniazdem i nie zadzwoniła do nikogo nawet po tatę czy mamę i obeszła je,bo bała się zarazić czymś.Potem mi o tym opowiadała,a na szczęście jej brat nie był takim tchórzem i od razu jak wróciła do domu i opowiedziała mu,to poleciał w to miejsce biegiem i znalazł je.Zabrał do weterynarza,a on zawiózł je gdzieś dalej ( nie wiem bo tego już mi nie mówiła).Rozumiem że można bać się zarazić ale w końcu mogła po kogoś zadzwonić miała przy sobie komórkę. :/
P.S.- Trzymam kciuki za maluchy ^.^
 
 
KamilMyslek
kruk
punkty: 5057
* * * * *
 
dodano: 2009-07-04 15:07
Ja przed chwilą miałem podobną sytuację. Tata zauważył małego ptaka i mnie zawołał. Odeszliśmy jak najszybciej i obserwowałem podlota przez okno (była taka możliwość). Po kilku minutach obserwacji przyleciała dorosła makolągwa i go karmiła.
 
 
pikok
jaskółka
punkty: 1622
* * *
 
dodano: 2009-07-04 17:06
Gratuluję udanej akcji ratunkowej.
 
 
pikok
jaskółka
punkty: 1622
* * *
 
dodano: 2009-07-04 17:07

"Nie mogłam w domu znależć żadnej strzykawki, więc pobiegłam z bratem ciotecznym do apteki po dziesięć sztuk. "

Nie patrzyli się dziwnie na Ciebie w aptece, no wiesz...? ;)

 
Nie ponosimy odpowiedzialności za wypowiedzi zawarte w komentarzach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Są one prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.
Logowanie do serwisu:
 
 
 
Zapamiętaj hasło
 
 
 
 
 
Najnowsze w galerii klubowicza
Poranek ...
Kwiczoł
Samotny ...
Dwie ...
 
 
 
 
Najnowsi ulubieni klubowicza
 
 
 
 
 
Projekt i wykonanie Excelo.
Powered by excelo true CMS system.
Portal przygotowano dzięki wsparciu finansowemu Ambasady Królestwa Holandii w Polsce
- Program Małych Projektów Matra/KNIP