Korzystając z
ostatnich tygodni wakacji wybraliśmy się (ja z Tatą) do radomia przez Smerdynę (niestety
żołn nie widzieliśmy) ,Siemianówkę, Świbno, Pobierowo. W Siemianówce byliśmy
jedną noc i 1,5 dnia. Przyjechaliśmy w momencie, w którym wyruszał obchód, więc
wybrałem się na mały. Niestety nic nie było. Na szczęście z dużego przynieśli
kilka ptaków. Po zaobrączkowaniu, zmierzeniu i zważeniu ptak, jeśli był ciekawy
został przekazywany osobom zainteresowanym nim, a jeśli nikt nie chciał go
oglądać, wypuszczałem go. To samo działo się po każdym obchodzie. Najwięcej
łapało się pierwiosnków, piecuszków, kapturek oraz rokitniczek.
Oprócz tego w ręce miałem jeszcze modraszkę, kosa, piegże cierniówkę,
gajówkę i czarnogłówkę. A złapały się jeszcze bogatki, muchołówki szare
i jedna czubatka. W przerwach między obchodami graliśmy w karty z Kaczykiem
717 i innymi załogantami. Na koniec poszliśmy jeszcze na wycieczkę nad
zbiornik i tam miałem kilka życiówek: orlika krzykliwego(choć bywają i clangi ), muchołówkę szarą a oprócz tego miałem
jeszcze kilka widzianych z obozu, ale było ich dużo i wszystkie gatunki mi się
pomieszały:)( i już nie wiem które widziałem wcześniej a które nie. Przy
granicy obozu zaobserwowałem dudka, kiedy ogłosiłem to w obozie ruszyła ekipa
obwieszona sprzętem w jego kierunku. Niestety dudek szybko oddalił się w
zarośla i mimo tego, że obrączkarz poganiał go w kierunku sieci, dudek, nie
złapał się. Wyjechaliśmy trochę wcześniej z obozu niż bym chciał(bo odwoziliśmy
jedną załogantkę na dworzec do Białegostoku) a szkoda, bo 15 min. po naszym
odjeździe, złapała się kukułka!!!
Następna relacja już
wkrótce, z kolejnego obozu obrączkarskiego „Mewia łacha”!