Zima zaczęła się nie na żarty; wprawdzie u nas jeszcze tak strasznie dużo śniegu nie leży, ale to tylko kwestia czasu. Za to zimny wiatr dmie silnie. Dzisiaj znosił przez ładnych parę godzin śnieg z pól i rozwiewał go po okolicy. Ale dla mnie dużo śniegu = dużo gości w karmniku :) W niedzielę ptaki po woli zlatywały się do kramnika. Normalnie: bogatki, wróble i kawki. Udało mi się dostrzec dzwońce na jodle, które, ku mojej radości, poleciały do karmnika. W końcu się ich doczekałam. W zeszłym roku bowiem były tylko przez jeden dzień. Gdy tak patrzyłam przez okno, zobaczyłam, że jakiś większy ptak usiadł na płocie. Szybko wzięłam lornetkę w rękę, popatrzyłam przez nią i co widzę...? Piękną samicę krogulca! Chciałam jej zrobić zdjęcie, ale odleciała. Ciekawa jestem, czy będzie napastować moich stołówkowiczów.
W poniedziałek, wtorek, środę i czwartek tata mi mówił co przyleciało do karmnika. Zrobił nawet kilka zdjęć, w tym jedno dość dobre zdjęcie dzwońca. Może wstawię je do galerii. Dzisiaj po szkole jeszcze dzwońce i wróble zalatywały do karmnika, ale niestety nie udało mi się zrobić im zdjęcia.
Już się nie mogę doczekać soboty. Planuję większość czasu spędzić przy oknie, obserwując ptaki.
„Fajnie mieć skowronki koło karmnika :).”
Prawda, ale dzierlatki u nas zimują, a skowronki raczej nie .
„I tu jesteś w błędzie, bo zdarza się to. No ale ustaliliśmy, że dzierlatka to skowronek, więc w czym problem ;)?”