Dzisiaj w ramach kółka przyrodniczego wybraliśmy się o godz. 9.00 na "Gnieżdżewską górę". Mało nas było, bo tylko 5 dzieci + moja mama, która prowadzi kółko i jeszcze jedna nauczycielka. Wyruszyliśmy. Na początku usłyszałam i zobaczyłam piegżę, którą widziałam kilka razy podczas wycieczki. Nad nami latały dymówki. Na polach było dużo mew. Potem zobaczyłam 2 lecące ohary, które usiadły na innym polu. Po pewnym czasie weszliśmy do malutkiego lasu, ja z nadzieją na ptaki, reszta dzieci na zobaczenie i wejście do bunkru. Ptaków nie było zbytnio widać, a do bunkru zejść nie mogliśmy, bo było za stromo i w dodatku ślisko, bo w nocy padało. Zeszliśmy więc nad morze. Widziałam tam pewnego niezindetyfikowanego ptaka. Poszliśmy dalej brzegiem morza. Wtedy przeleciało 5 oharów i pierwszy w tym roku zaobserwowany prze ze mnie bielik. Potem na kamieniach dostrzegłam 2 biegusy. Jeden poleciał i zniknął nam z oczu, drugi jednak został na chwilę, tak że udało mi się pstryknąć 2 zdjęcia. Nagle kilka tych ptaków, których przedtem nie dostrzegliśmy, zerwało się do lotu. Nie wiem jakie to były biegusy, ale wstawię jedno zdjęcie, może Wy będziecie wiedzieć. Poszliśmy dalej. Przeleciała czapla siwa i jeszcze raz bielik. Gdy nie było możliwości dalszego przejścia, przed drogą powrotną zaczęliśmy bawić się w kto dalej rzuci kamieniem do wody, a potem zaczęłam szukać skamieniałych odcisków na kamieniach. Kilka udało mi się znaleźć. Oprócz tego wzięłam jeszcze do domu kamień o ciekawym kształcie oraz kawałek szkieletu kraba, który jednak potem przełamał mi się na pół. W drodze powrotnej widziałam zięby, modraszki i stado pliszek żółtych na polu. Potem wszyscy rozeszliśmy się

Wyprawa była niezwykle udana. Bielik i pliszka żółta doszły na moją listę roku. Wpiszę również na nią biegusa, jeśli uda się oznaczyć gatunek.