Tego dnia minął termin wyznaczony przez weterynarza i kawka mogła znów bawić się na dworze. Dlatego też gdy tylko zaświtało Danka poleciała do przyjaciółki. Alutka jeszcze spała. Sikorka podleciała do niej i ćwierknęła kawce cichutko do ucha:
- Ćwir, pobudka, ćwir, ćwir! Wstawaj, Alutka!
Kawka zerwała się z krzesła, patrząc wystraszonym wzrokiem. Po chwili zauważyła sosnówkę.
- Ach to ty, Danka. A już się bałam, że to Daniel.
- Czy wyglądam ci na, ćwirrr, myszołowa? - zapytała sikorka, po czym zaczęła udawać drapieżnika. Danka miała niezwykłe zdolności aktorskie i świetnie jej to wychodziło. Kawka aż trzęsła się ze śmiechu. Po chwili Danka zapytała:
- Ćwir, ćwir może pójdziemy do Adriana i Filipa pobawić się?
- Dobrze, tylko muszę zaczekać, aż Nina zdejmie siatkę z lufcika.
Gdy dziewczynka wstała Alutka usiadła jej na ramieniu i patrzyła na nią błagalnym wzrokiem. Nina domyśliła się, o co chodzi jej podopiecznej i zdjęła siateczkę. Kawka w towarzystwie sosnówki natychmiast wyleciała na zewnątrz. Na początku poleciały do Filipa. Alutka zawołała przyjaciela. Po chwili puszczyk wystawił głowę z dziupli, przetarł oczy i spojrzał na kawkę.
- To ty, Alutka! Miło znów cię widzieć.
Potem wszyscy razem polecieli do Adriana. Dzięcioł już zajęty był wyjadaniem korników z drzewa. Bardzo się ucieszył na widok kawki. Wtedy puszczyk zaproponował, żeby się w coś pobawili.
- Za chwilę - ćwierknęła Danka - najpierw przedstawię Alutce Natalię, ćwirr. Wczoraj wróciła z Afryki.
I beztroskie towarzystwo udało się do dymówki Natalii, a kawka przyglądała się wszystkiemu dookoła, wzdychając raz po raz. Oczy jej były pełne łez szczęścia. Nareszcie jest na dworze w towarzystwie wiernych przyjaciół i lecą poznać nową przyjaciółkę, być może tak samo wspaniałą jak jej towarzysze. Czy można chcieć czegoś więcej?
Kawka nie wiedziała, że w najbliższej przyszłości czekają ją jeszcze inne, niekiedy przerażające przygody.