Napisałam dziś nowy wiersz. Jest to chyba najdłuższy, jaki dotąd napisałam. Co o nim sądzicie?:
Sroczka-złodziejka
Sroka jest bardzo znana
Z błyskotek zabierania.
Wszyscy się oburzą, pomyślą tak:
„Sroka kradnie! Sroka to jest złodziej-ptak!”.
Ale cóż sroczka zrobić ma?
Otóż właśnie się zastanawia,
Co poradzić na tak wielką pokusę.
Myśli sroka - „Może pojadę autobusem
Do lekarza, co mi dopomoże”
Lecz nie wie, gdzie szukać lekarza.
Cóż, trzeba wymyślić coś innego.
Myśli… myśli… i nie wymyśliła nic sensownego.
„Trudno, będzie trzeba silną wolę ćwiczyć.
Na siebie muszę liczyć.
Zaczynam od jutra, zaraz z rana!”
Zaraz o świcie,
Zjadła śniadanie bardzo obfite
I przystąpiła do pokusy zwalczania,
Szło jej dobrze, ale tylko z rana.
Po południu bowiem, gdy była na spacerze
Zauważyła, że pierścionek na parapecie leży.
Lśnił się kusząco
W blasku słońca.
Sroka z tęsknotą na niego patrzyła
„Wziąć nie mogę!”- oświadczyła.
A jednak szkoda jej było
Zostawić coś, co tak pięknie lśniło.
Chwilkę się zawahała,
Na parapet w mig poleciała,
Cichuteńko pierścionek złapała
I odleciała.
Ach ta sroczka-złodziejka nigdy się nie zmieni,
Ale cóż, z tego jest znana
Nasza sroczusia kochana.
Fajnie brzmi!