Witajcie!
Być może zastanowił was zagadkowy tytuł tego postu, wyjaśnię więc na wstępie o
co w nim chodzi. Jak pewnie co poniektórzy zauważyli pojawiam się na Juniorze
dość regularnie, ale co tu dużo mówić. W mojej galerii od dawna nie ma nowych
zdjęć, blog też świeci pustkami, ostatni post został napisany na początku
październiku, a zresztą gdyby nie konkurs być może w ogóle by nigdy nie
powstał.
Ponieważ od dawna nie wyskoczyłam na dłuższe obserwacje, a sikory i kowaliki
przy karmniku nie przynoszą mi należytej satysfakcji powinnam nadrobić stracony
czas. Wiem, u nas jesienią nigdy nie było zbyt wielu ptaków, ale i tak
doskwiera mi strasznie ochota na jakiś wypad w teren. A że niedawno skończyły
mi się konkursy; drugi etap z przyrodniczego i humanistycznego, sądzę, że chyba
uda mi się wygospodarować odrobinkę czasu...
Być może spytacie mnie; skąd to zaniedbanie? A no z nadmiaru nauki i... tak,
muszę się do tego przyznać... innej pasji, nie mniej zajmującej niż ptaki. Nie,
to, że zaczęłam jeździć konno, nie znaczy, rzecz jasna, że porzuciłam ptaki. Co
innego jednak dłuższa wyprawa w teren, a co innego 'króciuchna' godzina jazdy
konnej w tygodniu.
Mimo, że ptaki niezbyt mi dopisują, zajęłam się bardziej ogólną fotografią
przyrody. Uwiecznianiem na zdjęciach iskrzących się w słońcu pajęczyn,
cieniutkich warstewek szronu pokrywającego opadłe liście i pożółkłą trawę.
Inaczej mówiąc uwiecznianiem na zdjęciach detali, być może niezauważalnych dla
pierwszego lepszego przechodnia.
Ze smutkiem też zauważyłam, że fotografia ptaków sprawia mi teraz większą
trudność niż niegdyś. Ich szybkość, wdzięk i ulotność, której zaklęcie w ‘kwadratowym
obrazku’ było kiedyś dla mnie średnio trudne teraz jest dla mnie niewiarygodnym
wysiłkiem. Co tu dużo mówić. Muszę nadrobić stracony czas.
Pozdrawiam was,
Inga :)
A co do zdjęć, to się nie martw, na pewno będą tak samo ładne jak reszta :)