Witam.
Zacznę od tego , że ptaki mają wyraźny żal do mnie , a dokładnie żal karmnikowy. Od dni kilku, gdy ptakom skończyła się smakowita mieszanka, napotykam markotne i wrogie ptasie miny, które jednak dyskretnie proszą o jakiś niewielki kąsek do stołówki. Chwilowo czasu brak, a ptaki wcale, a wcale nie są wyrozumiałe.
Dziś będąc w Krakowie, poobserwowałam chwilowo ptaki, będące łabędziami, krzyżówkami, śmieszkami, gołębiami, kawkami, srokami i... wróblami. Wędrowały w parkach, ewentualnie grupkach liczących do trzech osobników, choć zdarzały się i samotne samce.
Żerowały w kolorowych berberysach i w trawie. Przeganiając się, a czasami zupełnie w zgodzie wędrowały między krzakami. Były naprawdę urocze. Gdy pominiesz fakt, że to pospolity ptak (chodź jego populacja spada) i wbijesz sobie do głowy, że to ptak rzadki, wyjątkowy, jego obserwacja jest naprawdę ciekawa; skradasz się, schylasz, podbiegasz, przystajesz - naprawdę
pasjonujące !
I w ten sposób obserwując wróble, naprawdę świetnie się bawiłam. Z łabędziami już tak się nie dało, bo pod czego osłoną się skradać ? Tak, jeśli wskoczysz do rzeki, to ok, wywołasz popłoch, ale ja nie miałam się doprawdy ochoty kąpać.
I wreszcie powiem o budkach. Mój tata miał zdjąć budki w sierpniu , a jaki mamy dziś miesiąc ? Listopad. Ach , Ci dorośli. Ale jedno jest ważne - budki zdjęte, a we wnętrzu... liście. Znaczy liście były tylko na górze jako wyściółka, a na samym dole ok. 6 - 8 cm elastycznych gałązek itp. i... mnóstwo pająków i innych "robaków".
Może ktoś zgadnie
( bo ja wiem ) co mieszkało w budce ?
Czekam na odpowiedzi.
Inga.
A może by tak na następny raz napisać coś o moich zwierzętach w domu ? Czemu nie. :)