Strona, jak wiele innych, wykorzystuje cookies (tzw. ciasteczka). Jeśli ci to odpowiada, kontynuuj - w przeciwnym przypadku dowiedz się więcej kliknij.
http://www.otopjunior.org.pl
 
<
Poprzedni blog
 
Lista blogów
 
Następny blog
>
 
Moja kronika piórkami pokryta...
 
Poleć znajomemu
Drukuj
Jak wytropiłam śnieguły - czyli szczęscie w nieszczęściu
 
 
~ Ptaszyna    |    dodano: 2018-01-24 09:17
To właściwie jest taka kontynuacja mojego poprzedniego postu. Korzystając z ferii, wybrałam się przedwczoraj na pola w swojej okolicy w celu obserwacji ptaków. Ciekawe gatunki można tam zobaczyć cały rok, więc miałam nadzieję, że trafi mi się coś fajnego.

Generalnie warto pamiętać, że jeśli odwiedzi się jakieś miejsce i w pierwszym wrażeniu wyda się ono kompletnie "bezptasie, to nie można rezygnować z obserwacji. Czasem wystarczy tylko chwilę się przytrzymać, by zauważyć ptaki, których wcześniej się nie dostrzegło. Przytrzymać się ciszy, wsłuchując się w naturę...

Mając to na uwadze, gdy tylko przybyłam na pola, zaczęłam je lustrować pod kątem ptaków - mimo iż nic nie wskazywało, że ta wyprawa będzie taka owocna.

Na początku oczywiście zauważyłam myszołowy - trzy, ale niestety wszystkie zwykłe. Siedziały bez ruchu na drzewach lub krzakach i czatowały na zdobycz. Patrząc na nie, przybliżałam się do miejsca, gdzie wśród otwartej przestrzeni znajduje się dużo krzewów. Sroki mają tam swoje noclegowisko i punkt zborny. Pewnego dnia widziałam ich tam łącznie kilkadziesiąt.

W pewnym momencie usłyszałam ostre głosy. Zięby? Tak, to były one. Kilka ptaków najwyraźniej postanowiło tu zimować wraz z dzwońcami, trznadlami i mazurkami. Co ciekawe, wszystkie zięby, które zauważyłam, były samcami.

Tak więc kroczyłam po polach, przyglądając się nielicznym ptakom... I tutaj nastąpił punkt zwrotny całej opowieści.

Pojawiło się duże stado łuszczaków. Krążyło zwinnie nad polami, najwyraźniej szukając miejsca, gdzie mogłoby wylądować. Pomyślałam, że pewnie większość to rzepołuchy. Mimo wszystko miło byłoby się o tym naocznie przekonać, podejść do nich, sfotografować je. Ptaki były jednak daleko.

Wtem dostrzegłam, że stado zakręca, a następnie podnosi się w górę. Czyżby coś je spłoszyło? Tak! Niedaleko ptaków, nad ziemią, sunął duży drapieżnik. Spojrzałam na niego przez lornetkę. Wąski ogon i biały kuper sugerowałyby... Błotniaka?! Odłożyłam lornetkę i zaczęłam robić zdjęcia domniemanemu błotniakowi. Posunięcie okazało się jednak zdecydowanie niekorzystne... Ptak odleciał zanim zdążyłam wykonać mu jakąkolwiek fotografię, a ja pozostałam z niepewnością tego, co właściwie widziałam.

Zła, postanowiłam zerknąć raz jeszcze na stado drobnicy, które nadal unosiło się nad ziemią. I to jest drugi z punktów zwrotnych w tej opowieści. Udało mi się bowiem wtedy zauważyć, że oprócz rzepołuchów o ciemnej barwie, znajdują się tam jeszcze jakieś inne ptaki. Były wyraźnie większe i miały duże białe plamy na skrzydłach.

Nie wiedziałam, co to jest. Założyłam więc, że może szczygły albo jakieś inne łuszczaki. Zdawałam sobie jednak sprawę, że w taki sposób nie wygląda żaden z tych gatunków. Dziwne ptaki kojarzyły mi się tylko ze śniegułami, jednak do tej pory ich nie widziałam, więc w sumie nie byłam tego pewna.

Stado wylądowało i wtedy podjęłam decyzję. Podejdę do nich! Od razu może nie uciekną, a ja, o ile mi się uda, przyjrzę im się z bliska.

Okazało się, że było lepiej, niż przypuszczałam. Ptaki w ogóle nie zwracały na mnie uwagi, traktujac mnie jako jakiś nieistotny element krajobrazu, duże zwierzę chodzące po polach. W trakcie gdy je podchodziłam, czasem zrywały się do lotu, ale to nie ja byłam przyczyną ich spłoszenia. W efekcie znajdowałam się coraz bliżej stada i coraz bardziej uświadamiałam sobie, że białe ptaki to faktycznie śnieguły i muszę zrobić im zdjęcie!

Zatrzymałam się i wyciągnęłam aparat. Przez jego obiektyw ptaki powinnam widzieć jak na dłoni. Włączyłam sprzęt...

Nagle zamarłam. Zdarzyło się coś, co zawsze, gdy jestem na wyprawie, napawa mnie największą złością i przerażeniem. Skończyły się baterie!

Co teraz? Nadal jestem zbyt daleko, by popatrzeć na ptaki przez lornetkę. Nie udokumentuję już obserwacji. Stoję w szczerym polu, a do domu mam daleko.

Postanowiłam, że podejdę jak najbliżej stada. Teraz miałam szczęście, bo znów udało mi się to bez problemu, a ptaki nie były przestraszone. Byłam już tak blisko, że przez lornetkę widziałam wyraźnie i rzepołuchy, i śnieguły. Gdybym miała aparat, mogłabym niemal je portretować...

Było tak zimno, że w końcu sama sobie zarządziłam odwrót. Miałam jednaK szczere postanowienie, że wrócę tu następnego dnia. Sfotografuję śnieguły.

***

I wróciłam! Tym razem było już dużo łatwiej. Od razu odszukałam stado i bez wahania się do nego zbliżyłam. Ptaki znowu zupełnie mnie ignorowały, przelatując tuż nade mną. Trochę je tylko płoszyło, gdy w trakcie ich lotu ruszałam się lub celowałam w nie obiektywem aparatu. Przeszłam za nimi całe pole i odkryłam, ze w stadzie, oprócz rzepołuchów są także czeczotki, a śnieguł kilka/kilkanaście. Zrobienie zdjęcia nie było jednak takie proste, ale się udało. Mam teraz dwa zdjęcia śnieguł i całkiem dobre zdjęcia żerujących rzepołuchów.

Myszołowy są od takiej drobnicy ostrożniejsze. Na początku wyprawy, przed wyjściem z samochodu wypatrzyłam myszołowa, siedzącego dość daleko na drzewie. Miałam nadzieję, że gdy z wyjdę z auta, uda mi się sfotografować ptaka. Jednak gdy tylko otworzyłam drzwi, drapieżnik odleciał... I tutaj pytanie - Czy zwykły myszołów też może mieć biały cały wierzch ogona (jak m. włochaty)? Według Collinsa nie, ale wolę się dopytać. Ptak, którego obserwowałam, nie wyglądał na jasnego (ale nie wszystkie myszołowy włochate są z wierzchu bardzo jasne), jednak biały ogon z ciemną obwódką był u niego widoczny wyraźnie, nawet z daleka, co chyba wystarcza do oznaczenia kosmacza?

***

Na koniec taka luźna propozycja. Z pewnością wszyscy Juniorzy lubią czytać książki na ptasie i okołoptasie tematy. Ich jest naprawdę dużo, tylko trzeba szukać w księgarniach, sklepach internetowych, a starszych pozycji w bibliotekach lub internecie (można z niego legalnie ściągnąć lub poczytać online książki bardzo stare, od dawna niewznawiane).

Co Wy na to, żeby na tym portalu utworzyć spis polecanych przez nas książek? Może najłatwiej na czyimś blogu, każdy mógłby wtedy dopisać lektury które czytał i poleca. Myślę, że wszyscy byśmy na tym skorzystali, a może na Juniorze znów zrobiłby się większy ruch? Brakuje mi tego.

Pozdrawiam
Ptaszyna
 
 
Komentarze ( 2 )
 
 
akogut
moderator
 
dodano: 2018-01-24 23:16
Dziękujemy za relacje z obserwacji. 
Zimowe gatunki zawsze cieszą oko, śnieguły, czeczotki, rzepołuchy ...
Miałaś szczęście Ptaszyno, wyjście w teren zawsze nagradza nas trud.
Co do polecanej literatury ? 
Z najnowszych
https://www.przyrodnicze.pl/ptakologia-cat-364-id-17795.aspx


 
 
Ptaszyna
łabędź
punkty: 8485
* * * * * *
 
dodano: 2018-01-25 07:38
akogut napisał:
„Z najnowszychhttps://www.przyrodnicze.pl/ptakologia-cat-364-id-17795.
Dziękuję. Zaraz sobie zamówię ☺️.
 
Nie ponosimy odpowiedzialności za wypowiedzi zawarte w komentarzach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Są one prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.
Logowanie do serwisu:
 
 
 
Zapamiętaj hasło
 
 
 
 
 
Najnowsze w galerii klubowicza
Kamuszni ...
Piskliwi ...
Czapla ...
Mewa ...
 
 
 
 
Najnowsi ulubieni klubowicza
 
 
 
 
 
Projekt i wykonanie Excelo.
Powered by excelo true CMS system.
Portal przygotowano dzięki wsparciu finansowemu Ambasady Królestwa Holandii w Polsce
- Program Małych Projektów Matra/KNIP