Chłód daje się we znaki, ale nadal można obserwować różne ptaki :). Mazurki i bogatki gromadzą się stadnie pod moim balkonem, tam gdzie wysypuję łuski od karmy dla papug i zeberek. Po okolicy latają kruki, na polach łatwo spotkać bażanty.
Wczoraj dzień zapowiadał się dość zwyczajnie. Siedziałam sobie w domu, gdy nagle zauważyłam na drzewie kilka małych ptaszków. Od razu pobiegłam po lornetkę. Mogły to być wprawdzie mazurki albo sikory, ale a nuż trafi się coś ciekawszego?
Przyłożyłam lornetkę do oczu i spojrzałam na jednego z tych tajemniczych ptaków. Wyglądał jak zięba...
Jer! Krzyknęłam. To był jer. Mój pierwszy w życiu!
Następnie musiałam wytłumaczyć mojej mamie, co to jest jer i czym różni się od ,,zwykłej'' zięby.
Po jakimś czasie poszliśmy na wycieczkę po okolicy. Nie liczyłam na żadne życiówki, i bardzo się pomyliłam. Patrzyłam na szczygły i trznadle, siedzące na drzewach. Nagle zauważyłam małego ptaszka, który sfrunął na pobliskie drzewo i zaczął się po nim wspinać.
Pełzacz! Moja druga życiówka tego dnia! Tylko oczywiście nie udało mi się oznaczyć gatunku. Mieszkam przy Puszczy Kampinoskiej, więc może był to pełzacz leśny? Podobno one wolą drzewa iglaste. Tylko że ten, którego widziałam, siedział na liściastym...
PS. Chciałabym was poinformować o tym, że założyłam bloga: ptaszkowo.crazylife.pl
Będę tam częściej pisać o różnych ptakach, dlatego zapraszam Was do odwiedzania!
