I znów pojechałam na wakacje :). Jestem w tym samym miejscu, co wcześniej - patrz: wpis pierwszy :).
Są jeszcze dymówki, ale wszystkie maluchy już nauczyły się latać. A czapla siwa, którą niegdyś widziałam teraz przylatuje prawie codziennie i w ogóle nie boi się ludzi :).
Z ptaków hodowlanych mieszkają tu kury i kaczki, którymi bardzo się opiekuję :). Kaczki mieszkają na stawiku, właśnie tam, gdzie często przebywa czapla. Niedawno nawet miały młode, ale ona im wszystkie wydusiła :(. Strasznie szkoda mi ich było, nawet nie zdążyłam ich zobaczyć...
Za to dzisiaj spotkała mnie niezwykła niespodzianka. Kaczęta! :) Okazało się, że kaczki mają drugi lęg! 12 piskląt! Te puchate maleństwa są cudowne :). Uznaliśmy jednak, że trzeba je trzymać w jakimś pomieszczeniu, bo znowu coś je zabije. Dlatego musiałam kaczuszki połapać. Trochę z tym było zachodu, szczególnie, że młode ciągle mi zwiewały i nawet potrafiły, uciekając, wspiąć się po pionowej drewnianej ścianie, a ich matka wystraszyła się i bała się do nich przyjść. Ale teraz rodzina jest znów razem :) Mieszkają tymczasowo w budce wyścielonej sianem. Czują się tam całkiem dobrze :). A kaczątka tak się ucieszyły, kiedy znów zobaczyły mamę :). Tuliły się do niej wszystkie i pięknie szczebiotały :). Cudowny widok... Mam ich fotki, obiecuję że wstawię.
Z innych ptaków, które tu widziałam, mogę wymienić żurawie. Obserwowałam dziś rano dwa, które majestatycznie frunęły i krzyczały tym swoim klangorem... Piękne...
Latają tu także myszołowy. A moja ciocia (do której przyjechałam) i inni stali, czy tymczasowi mieszkańcy wsi byli przekonani, że to jastrzębie...