Witam! :)
Wczoraj przejechałam z siostrą oraz jej koleżanką 30 km rowerem. Kiedy wyjechałyśmy już prawie z miasta, nad miastem latała kania ruda . Prawdopodobnie młoda, mam nawet zdjęcie ale raczej nie nadaje się do pokazania, mimo że szybowała dosyć blisko ;) Kiedy byliśmy już na wsiach, pierwszy raz byłam przekonana że na lini elektrycznej siedzi śliczny trznadel . Następnie ujrzałam gąsiorka , wyprawa zapowiadała się bardzo "ptasio". Jednak chwilę potem złapała nas burza, ukryłyśmy się pod jakąś stodołą, a przed nami na pewnym domie mało, że nie zerwała się dachówka. Ok-jedziemy dalej. Pełno pliszek siwych . Widziałyśmy też bociany białe w gniazdach. Niektóre boćki miały w sasiedztwie wróble, które miały gnazdko w gnieździe bocianów. Prawie jak Ćwirek! ;) Dużo był też jakiś szarych ptaków wielkości kwiczoła, było też dużo mniejszych, ale nie miałam pojęcia co to za ptaki, niestety w szarych ptaszynach się nie orientuję...
To na tyle, szkoda, tylko że padało. :)
„Tak, to nie zbyt dużo, zależy dla kogo.Ja to jeżdżę czasami ponad 30 km w jedną stronę.”
Właśnie Arek, zależy jak dla kogo, bo jak dla mnie to wcale nie tak mało ;)