Witam ponownie!
Tym razem chciałbym opowiedzieć
Wam o ciekawej podróży do wspaniałego miejsca, w którym jest mnóstwo
urzekających miejsc...
do Roszkowa. W drodze do tego miejsca
widziałem kilka turkawek. Gdy już było widać jeziora, w kałuży na
błotnistej drodze ukazał się ptak trochę mniejszy od czapli siwej, z brązowymi
i beżowymi paskami. Byłem bardzo ucieszony bo pomyślałem, że to czapla purpurowa,
więc pochwaliłem się obcemu wędkarzowi. On
poinformował mnie o tym, że dużo bączków lata
nad wodą co jakiś czas. Oszalałem. Biegałem w kółko z aparatem i starałem się
natrafić na ten ginący już w Polsce gatunek. Zacząłem czatować, ale wyniki były
druzgocące. Ani jedno zdjęcie mi nie wyszło. W końcu odpuściłem. Widziałem
średniej wielkości ptaka drapieżnego atakowanego przez jaskółkę. Usłyszałem
miauczenie, i wtedy znalazłem 6 myszołowów na
niebie. Potem 2 z nich zaczęły walczyć, podczas gdy 4 pozostałe przyglądały im
się. Podczas pływania łódką widziałem 4 biegusy zmienne. Wyspy były pełne śmieszek i kormoranów.
Widziałem 6 krzyżówek, 3 klucze białych czapli i sporo perkozów dwuczubych.
Pod koniec dnia wśród trzcin zobaczyłem śpiewającego potrzosa. Około
22:30 jakaś sowa przyleciała
na pobliskie drzewo.
To na dzisiaj wszystko. Dla mnie
ta wyprawa była największym ptasim osiągnięciem. Pozdrawiam wszystkich.
Marek
„Kiedy dokładnie odbyła się Twoja wyprawa?”
„To na pewno była turkawka, a nie sierpówka?”