W zeszłym tygodniu byłem na Węgrzech. Nocowałem w miejscowości
Tiszafured. Przyjechaliśmy tam w czwartek wieczorem, a następnego ranka
zbudził mnie drozd, który śpiewał za oknem:
Przed pierwszym "patrolowym" wyjazdem zrobiłem zdjęcie samcowi kopciuszka:
Kiedy wjechaliśmy w granice parku narodowego Hortobagy, zobaczyliśmy stadko kulików wielkich, które żerowały na łące:
Zrobiłem także film:
https://www.youtube.com/watch?v=f9s64WOu7m0
Potem naszym oczom ukazała się piękna węgierska puszta:
Było tam bardzo wiele szponiastych. Głównie były to błotniaki,
myszołowy i pustułki, wyżej krążyły czasem bieliki. W Polsce nie
widziałem jeszcze tak wielu drapieżników na niewielkiej przestrzeni.
Później pojechaliśmy nad stawy Halasto. Zrobiliśmy sobie tam spacer,
pomimo, że nie było jeszcze maja, udało się spotkań wiele różnych
gatunków. Na początek zobaczyliśmy bociana czarnego:
Było tam też bardzo wiele szpaków:
Wzdłuż drogi na drzewach rozwieszono budki lęgowe dla pustułek, które odbywały właśnie gody.
A w jednej budce niespodzianka: siedziała tam uszatka, a nad nią latały niezadowolone pustułki.
W drodze powrotnej miałem najlepsze spotkanie w tym dniu:
warzęchy i czaple nadobne.
Zajechaliśmy polną drogą nad stawy niedaleko od Halasto. Na groblach siedziały warzęchy, a wśród nich czaple nadobne:
Oto film o warzęchach:
https://www.youtube.com/watch?v=UBr8JtYvILQ
Pod koniec dnia kolejna niespodzianka. Pojechaliśmy nad jezioro Tisza i zobaczyliśmy cztery
ślepowrony:
Następnego dnia pojechaliśmy na pusztę, gdzie zobaczyliśmy wielką
kolonię gawronów atakowaną przez 5 pustułek. Była to największa kolonia
gawronów, jaką widziałem w życiu. Za kolonią były rozlewiska, na których
siedziały płaskonosy i masa różnych siewek, których nie udało mi się
oznaczyć, bo były za daleko. Poznałem tylko rycyki po ich
charakterystycznej sylwetce.
https://www.youtube.com/watch?v=pgw5OxtVfVk
Po południu mieliśmy przejażdżkę łodzią po rezerwacie na jeziorze
Tisza. Widziałem tam między innymi kormorany małe i polującego
zimorodka, a także wydrę, która uciekła na widok naszej łodzi. Widoki
był naprawdę niesamowite:
Trzeciego dnia rano wybraliśmy się na przejażdżkę kolejką po stawach
Halasto. W pewnym momencie maszynista pokazał nam, żebyśmy wysiedli.
Kiedy to zrobiliśmy, okazało się, że na torach siedziały pisklęta gęsi,
które nie potrafiły pokonać tej przeszkody. Zdejmowaliśmy je z torów i
wpuszczaliśmy do wody. Oto zdjęcie jednego z nich:
Na stawach wiało tak, że nie mogłem zrobić żadnego zdjęcia. Ale
widziałem tam m.in. mewy żółtonogie, wąsatki, podróżniczki, bataliony,
ogromne stado płaskonosów, krakwy, rożeńce, świstuny, perkozy dwuczube. W
drodze powrotnej zobaczyliśmy też "wielkanocnego" zająca:
Czwartego dnia pojechaliśmy nad stawy, na których widzieliśmy warzęchy.
Po drodze zobaczyłem dzierlatkę...
...i kuliki wielkie.
Kiedy dojechaliśmy na stawy, zobaczyłem
CZAPLĘ MODRONOSĄ!
Siedziała na brzegu stawu, wśród czapli nadobnych. Zacząłem się do niej
skradać, a potem podpełzać coraz bliżej, kiedy zobaczyłem dziurę w
trzcinach. Potem zacząłem fotografować na całego:
Na koniec, kiedy wracaliśmy do Tiszafured, zobaczyliśmy
czaplę purpurową! Wyleciała z trzcin, kiedy jechaliśmy polną drogą. Cierpliwie pozowała do zdjęć:
Oto film:
https://www.youtube.com/watch?v=rYi6f_pKpfQ
Wyjazd był bardzo udany. Spotkałem tam osiem nowych gatunków i na pewno wrócę latem, kiedy będzie więcej ptaków!