... to ja tylko na sekundkę. :)
Kawka chora, jak już wspomniałam na drugim blogu. Po raz kolejny zapraszam (nudna się z tym robię); żebym nie wyszła na snoba który oczekuje miliona wejść na bloga dziennie - zapraszam, bo tutaj niewiele w stosunku z tamtym blogiem piszę.
Ach no i dziękuję za blog tygodnia! :)
Tylko na chwilkę, bo zaraz idę pisać obiecaną recenzję płyty, ale tak teraz między wierszami, pytanko - jak się podobał kolaż? Chciałabym podpytać w tej sprawie, bo zastanawiam się, czy takiego przedsięwzięcia nie powtórzyć. Po pierwsze - spodobało mi się, a po drugie - chyba nie najgorzej to wygląda, nieprawdaż?
Dzisiejsza obserwacja: drabina feudalna. Na jabłoni najwyżej siedziała stara, czarna, tłusta kura (jedyna fermowa z 6-ciu, która przeżyła; ma już ze 3 lata jak nie lepiej i dziarsko dominuje nad zielononóżkami, co ciekawe nawet nad kogutem), pod nią sprytniejsza zielononóżka i na tej samej wysokości tylko na przeciwnej gałęzi kogut zielononóżki, a niżej jeszcze jedna kura. Najpierw spadł kogut, potem przerażone tym faktem zielononóżki. Czarna (zwana przeze mnie Sophią) siedziała tam jeszcze dobre 15 minut.
To tak właściwie wszystko. Śmig, szast, prast, Kawka jest - chlup i Kawki nie ma.
~Kawka aka Tiga