18 sierpnia pojechałam z tatą na Siemianówkę. Cieszyłam się na ten wyjazd.
Gdy jechaliśmy, rozglądałam się na obie strony. I, jeżeli to nie były
tylko omamy wzrokowe, to ze stawiku koło bardzo ruchliwej drogi
spoglądała na mnie... czapla biała.
Jechaliśmy dość długo, a kiedy byliśmy blisko celu, a tym samym
białoruskiej granicy, do radia w samochodzie wdarły się się białoruskie
klimaty.
W końcu dojechaliśmy i zapoznaliśmy się z innymi. Obrączkowane były
gajówka, gąsiorek i kapturka. Później zobaczyliśmy krążącego nad wodą
rybołowa. A więc "na dzień dobry" do obu list - rocznej i życiowej -
doszły mi dwa gatunki: gajówka i rybołów.
Później złapał nam się... podróżniczek! Nigdy wcześniej nie udało mi się
go zobaczyć i mimo, że jego pierś nie była jeszcze całkiem wypierzona,
prezentował się nawet efektownie ;)
Następnego dnia poszłam na obchód na 5 rano - mieliśmy jarzębatkę :)
Później złapaliśmy piegżę oraz kilka gajówek, kapturek i cierniówek. Czyli
razem z poranną jarzębatką zaliczyliśmy tego dnia wszystkie polskie
pokrzewki :)
Mijały dni, ptaszki się łapały, słyszeliśmy puchacza, był remiz, a
oprócz niego pokrzewki i trznadle z potrzosami non stop. Raz był nawet
krętogłów. Widziałam go po raz pierwszy i stwierdziłam, że jest
strasznie pocieszny.
Nastał weekend, przyjechali Rumuni i sporo innych ludzi. W sumie było
nas wszystkich koło 30. Podobno to największy tłum w historii obozu!
Po weekendzie powyjeżdżali...
I została nas piątka.
Kiedy nie było obchodów - straszliwa nuda. Próbowałam coś nabazgrać w szkicowniku, ale niewiele z tego wychodziło.
A w wolnych chwilach jadaliśmy zupki z torebki.
Kilka dni później wybrałam się z Pawłem Białomyzym na krowie wyspy.
Płatkonóg był, ale tylko jeden. Za to płaskodzioby! Popatrzyliśmy
jeszcze na łęczaki i kwokacze - bardzo rozbawił mnie ich sposób
chodzenia :D
Oprócz brodźców było kilka biegusów, czapli białych, stadziska czajek,
na łachach odpoczywały mewy z marchewą, a w górze śmigały rybitwy
białoczelne. Obserwowałam przez lunetę, jak łęczak poluje na ogromnego
samca komara - wyglądało to super, zwłaszcza że ptak stanął dość blisko
nas. Potem próbowaliśmy podejść bliżej płatkonoga, ale odleciał.
Nauczyłam się przy okazji kilku głosów brodźców (łęczak - fifi, śniady - ciłi, kwokacz - tjutju :)).
Znalazłam także dużo piór, w tym pióro puchowe puchacza! Paweł
powiedział, że ów majestatyczny ptak lubi przesiadywać w kępkach drzew.
Poluje wtedy na nocujące tu ptaki.
Cóż, jak na krowie wyspy, ilość zobaczonych przez nas ptaków bynajmniej
nie jest najlepszym wynikiem, ale to dlatego, że wybraliśmy się w samo
upalne południe. Grzegorz poszedł tam wieczorem i mówił o 8 marchewach,
11 brodźcach śniadych i dziesiątkach siewek spacerujących pod siatką.
W tąże siatkę wleciały nam później siewka złota, sieweczka rzeczna i biegus malutki.
W "zwykłą" siatkę zaś złapał się dzięciołek.
Wieczorem mieliśmy jeszcze biegus płaskodziobego, sporo minutek, kilka
alpinek, kszyka i jeszcze jedną sieweczkę, tym razem obrożną.
No i nadszedł dzień odjazdu. Czas więc na małe podsumowanie. Oto lista ptaków, które się złapały:
1. Kos
2. Kwiczoł
3. Śpiewak
4. Rudzik
5. Świstunka leśna
6. Pierwiosnek
7. Piecuszek
8. Trznadel
9. Potrzos
10. Remiz
11. Pleszka
12. Gąsiorek
13. Rokitniczka
14. Trzcinniczek
15. Łozówka
16. Słowik szary
17. Zięba
18. Dzwoniec
19. Gajówka
20. Cierniówka
21. Jarzębatka
22. Kapturka
23. Piegża
24. Krętogłów
25. Dzięciołek
26. Pokrzywnica
27. Gil
28. Muchołówka żałobna
29. Dymówka
30. Sieweczka rzeczna
31. Sieweczka obrożna
32. Siewka złota
33. Biegus zmienny
34. Biegus malutki
35. Biegus płaskodzioby
36. Kszyk
W sumie na tym obozie nauczyłam się wielu ciekawych rzeczy. Dowiedziałam
się, jak oceniać u ptaków tłuszcz, na czym polega wycieranie się piór
(czego wcześniej nie mogłam pojąć) oraz kostnienie czaszki, że u
pierwiosnka emarginacja występuje na 6. lotce pierwszorzędowej w
odróżnieniu od piecuszka oraz że ptasi język nie jest zbudowany tak samo
jak nasz.
Ale przede wszystkim nauczyłam się jednej szalenie ważnej rzeczy:
patrzenie lornetką po prostu w poszukiwaniu czegoś ciekawego ma sens.
Myślałam, że jest to mało skuteczne. A jednak. Okazało się, że nad
jeziorem zawsze może krążyć niewidoczny gołym okiem rybołów, a wśród
jaskółek znajdzie się sylwetka kobuza.
No cóż, mam nadzieję, że pojadę na następny obóz i spotkam się tam z
podobnym składem załogantów ;) To był chyba najlepszy czas z całych
wakacji.
Pozdrawiam serdecznie,
Emi10
No i mała poprawka dla jasności - "jak oceniać tłuszcz", czyli jak ocenić stopień otłuszczenia, który jest ważną wskazówką kondycji ptaka na przelocie.