,,Rześki poranek”
Był 1
lica, budzik wyrwał mnie ze snu o godzinie 5:00 , wstałem tak wcześnie
ponieważ zaplanowałem na ten dzień przeprowadzenie obserwacji ornitologicznej.
Zaraz po przebudzeniu,
jeszcze w piżamie, podszedłem do okna, aby sprawdzić jakie są warunki meteo.
Dzień zapowiadał się pogodnie, niebo było bezchmurne, termometr wskazywał 17°
C. Spojrzałem w dal, nad polami pokrytymi jeszcze poranną rosą, rozciągała się
leciuteńka mgła, a rześkie powietrze, zachęcało do wyjścia na spacer.
Już podczas szybkiego śniadania,
zobaczyłem w sadzie ruch między drzewami. Po krótkiej obserwacji przez lornetkę
okazało się , że po pniu starej gruszy, skacze dzięcioł średni.
Zaraz po wyjściu z domu, dał
się słyszeć głos śpiewającego kosa, spojrzałem wtedy od razu w kierunku sosny,
rosnącej na posesji sąsiada, która już od trzech lat jest stałym miejscem przesiadywania
osobników tego gatunku. Pomyślałem wtedy, że im dalej odejdę od domu, tym
będzie ciekawiej. Moje przeczucie się sprawdziło.
Podczas przechadzki przez sad,
spostrzegłem szczygły wesoło skaczące po drzewach, kopciuszki i parę szpaków,
która znosiła pokarm dla swojego potomstwa. Gdy zbliżałem się do końca alei
jabłonek, zobaczyłem samca dzwońca i usłyszałem bogatkę, a to był dopiero
początek obserwacji.
Gdy wyszedłem na tereny rolne,
pierwszym ptakiem jakiego zobaczyłem i zarazem usłyszałem był skowronek, a
zaraz po nim latające nisko nad zbożami dymówki, oraz żerujące na rzepaku
makolągwy. Po starannym zapisaniu notatek w notesie, ruszyłem dalej i w tej
samej chwili z oddali zaczął dobiegać śpiew trznadla, który siedział na krzewie
obok polnego strumienia. Kolejny dłuższy przystanek obserwacyjny odbył się przy
ulubionym miejscu polowań pokląskw, tego poranka, te jakże piękne ptaki, znowu tam
były. Idąc dalej obserwowałem śpiewające skowronki, łozówki, cierniówki,
lecącego kosa, oraz polującego myszołowa zwyczajnego. Zaś gdy doszedłem do
śródpolnych zarośli, najpierw dała mi się usłyszeć, a zaraz potem i zobaczyć
kukułka. Idąc dalej, skierowałem się w kierunku alei drzew i krzewów, w tej
drodze towarzyszyły mi szpaki, skaczące w trzcinie łozówki, oraz głos
przepiórki, którą zobaczyłem przed samym zadrzewieniem. Przed wejściem do alei
przywitał mnie samiec gąsiorka, który czatował na gałęzi dzikiej czereśni.
Idąc dalej w wśród drzew i krzewów, bacznie przyglądałem się ich licznymi
mieszkańcom, wtedy usłyszałem fletowy śpiew wilgi, którą w tamtej okolicy
usłyszałem po raz pierwszy. Dobiegała wtedy godzina 8:30 i słońce mocno
zaczęło już dawać o sobie znać, więc postanowiłem przyśpieszyć kroku, aby dojść
do myśliwskiej ambony obserwacyjnej i z jej wnętrza prowadzić dalszą
obserwację. W drodze do niej, zobaczyłem sierpówkę, trzy grzywacze i parę
kosów, po czym wspiąłem się po drabinie do ,,gniazda” ambony. Dalsza obserwacja
prowadzona w zbawiennym cieniu była równie ciekawa co marsz między polami.
Najpierw obserwowałem dzwońca, potem trznadla, a następnie słuchałem koncertu
wilgi, do której stopniowo dołączyły dwie kukułki. Następnie na tle tego
akompaniamentu obserwowałem z góry przepiórkę, która żerowała niecały metr od
miedzy, na której stała ambona, a później jeszcze polującego błotniaka
stawowego. Polowanie to, połączone z koncertem tria dwóch kukułek i wilgi
wyglądało jak scena z najlepszego filmu przyrodniczego, ale tak to jest, że
najpiękniejszy scenariusz pisze sama natura. Jednak tę wspaniałą obserwację
przerwał brutalnie czas, a właściwie jego brak- niestety musiałem wracać już do domu.
Podczas drogi powrotnej,
zaobserwowałem jeszcze polującą parę kląskawek, żerujące makolągwy, oraz jak
zwykle szybko latające nad zbożami dymówki.
Ta obserwacja była moim pierwszym wypadem w teren, otwierającym sezon
wakacyjnych obserwacji, a zarazem jednym z ciekawszych tego lata, który
zapamiętam na długo.
A co do okolicy to nie ma co się zrażać, z doświadczeniem i gatunków w okolicy przybywa, naprawdę :) Ja podczas swojej pierwszej wiosny już z zainteresowaniem ornitologicznym, nie widziałem ani makolągwy, ani kulczyka, a następnej już taki wysyp gatunków, że szok. Więc tylko brać lornetkę i w teren, teren i jeszcze raz w teren.