Godzina 7.00 rano , wstaje i idę do kuchni sprawdzić ile
jest stopni. Patrzę na termometr z niezbyt zadowoloną miną, który wskazuje -16 stopni ,następnie idę się
bardzo ciepło ubrać. Wpadam na pomysł
aby wziąć termofor oraz termos z gorącą herbatą.
O godzinie 8.00 jestem już na Cmentarzu przy bramie głównej i czekam na ludzi
którzy jeszcze mają dołączyć się do akcji. Chwile po ósmej przychodzi P. Tomasz
Rek (którego już wcześniej poznałam na październikowym ptakoliczeniu, które
wyglądało inaczej niż to ) i zabiera ''grupę'' do stanowiska przy siatkach.
Kilka minut później jesteśmy już na miejscu (grupa siedmioosobowa), które
wygląda następująco : na środku stoi wielki karmnik , do którego są wsypane
różnego rodzaju ptasie mieszanki do jedzenia a na około stoi rozstawiona wcześniej ( przez
Pana Tomka oraz Pana Piotra) ogromna siatka. Na miejscu nie mogło zabraknąć
również dziennikarzy z gazety szczecińskiej oraz radia szczecin którzy
pierwszy raz byli na takiej akcji i jak to dziennikarze o wszystko się
wypytywali czasem nawet z humorem :)
W siatkę bardzo szybko łapały się ptaki , głównie sikory ( bogatki i modraszki) pierwszy raz widziałam takie coś ; nie
wyglądało to za ciekawie – ptaki były mocno oplątane w siatkę ponieważ się
mocno szamotały ale p. Tomek mówił , że ptakom żadna krzywda się nie dzieje.
Następnie podeszliśmy do siatki aby powyjmować sikory ( ja najpierw się
przyglądałam). Gdy już udało się uporać z ptakami w siatkach, były one
delikatnie wkładane do specjalnych woreczków gdzie czekały na swoją kolej w
oględzinach i obrączkowaniu. Następnie kiedy wyjęliśmy wszystkie ptaki z siatki
poszliśmy do stanowiska aby je obejrzeć. Można było się wtedy dowiedzieć jak u
danego ptaka można rozróżnić płeć oraz w jakim jest wieku. Wszystkie dane były
zapisywane na karcie, którą później wysyła się do OTOP-u.
Mróz był straszny , zimno dawało znać o sobie (herbata oraz termofor bardzo się
przydały) ale nie ma to tamto , w siatki łapały się kolejne ptaki. Pan Tomek
zapytał się czy pokazać komuś jak się wyciąga sikory z siatki ,ucieszyłam się i
poszłam z Nim. Początki były ciężkie , ptaki wierciły się, dziobały strasznie
po palcach oraz były mocno splątane w siatki. Kolejną ''partię'' z siatki
wkładaliśmy do woreczków i patrzyliśmy jak były ważone, mierzone oraz
obrączkowane. Następnie wypuszczane na wolność ze
śpiewem leciały przed siebie.
Po raz któryś podchodzimy do siatek tym razem w siatkę wpadł rudzik , sikory
latają jak szalone w ogóle się nie boją ludzi, którzy przechodzą koło nich.
Wyciągamy ptaki z siatek ( już nie wiem co było gorsze – to że mnie tak mocno
dziobały po rękach czy może to , że z zimna nie czułam własnych rąk) trafiają
do woreczków a następnie na obrączkowanie. Tak w kółko wszystko powtarzało się
a przy tym wszystkim towarzyszyła nad ruda (mowa o wiewiórce), która się
absolutnie nikogo nie bała i śmiało podchodziła do nas licząc może na jakiegoś
orzecha z ptasiego karmnika :)
Teraz czas na drugą część
ptakoliczenia a mianowicie podzieliliśmy się i ten kto chciał szedł na spacer a
ten kto nie chciał zostawał i pomagał przy obrączkowaniu sikor.
Szliśmy cali zmarznięci w poszukiwaniu ptaków. W pewnym momencie wszystkie
ptasie śpiewy ucichły i nic nie było słychać więc bardzo zdziwieni idziemy
dalej. Nagle słychać krzyk kosa, który przelatuje między drzewami uciekając
przed drapieżnikiem – krogulcem. Jest to bardzo częsty drapol jakiego można
spotkać na cmentarzu. Idziemy dalej ; ptaki rozśpiewały się oraz pokazały a słońce zaczęło nieśmiało wyglądać spoza
drzew. W drodze ptaki dopisały , obserwowaliśmy kowaliki ,kosy , sikory ,
krogulca , który często nad nami przelatywał, liczne grzywacze , sierpówki oraz
pełzacze.
Po spacerze wracamy do naszego stanowiska i idziemy wyplątywać ptaki ,które złapały
się do siatek. Pan Tomek mówi , że jeśli ptasie nogi są mocno splątane to
trzeba złapać je za skoki ( a jak złapać ptaki za skoki jeśli się nie czuje
własnych palców przemarzniętych od mrozu?!) Może łatwo nie było ale
poradziliśmy sobie z sikorami. Nagle w siatkę wpada coś czarno-białego i dużo
większego niż sikory – da się zauważyć z daleka , że to sroka. Biegniemy szybko
aby nie uszkodziła siatki i łapiemy ją – zostaje zaobrączkowana , pokazana
jakim pięknym jest ptakiem a następnie wypuszczona.
Zbliża się godzina 13 , część osób opuszcza nas ; kilka jeszcze zostaje. W
siatkę łapią się okazy najbardziej wyczekiwane przeze mnie : kowaliki ,
grzywacz oraz sikorka uboga. Szybko je wyciągamy razem z innymi sikorami i
przyglądamy im się z bliska. Następnie obrączkujemy , zapisujemy i wypuszczamy.
Zbliża się godzina 14 , musze i ja się zbierać (niestety) . Dzień zaliczam do
bardzo udanych , wyciąganie ptaków z siatek to coś nowego co bardzo mi się to
spodobało a przy okazji można było porozmawiać i dowidzieć
ciekawych rzeczy na ptasi temat :)
Ptaki, które w tym dniu liczyliśmy (czyli były słyszane bądź widziane) to :
grubodzioby, krogulec ,kosy, zięby, sikory bogatki, sikorki modraszki,
pełzacze, kowaliki, sikorka uboga, grzywacze, sierpówki, dzwońce, sroki , mewy
siwe, rudziki, śmieszki, wrony, wróble
Pozdrawiam~Anq :)
Ja doczytałem!